poniedziałek, 30 września 2013

Ciężka praca popłaca.

Każdy pływak wie czym jest "kilometrażówka". Dla większości jest to najokropniejsza część przygotowań, słowo zwiastujące najgorsze z możliwych treningów. Dokładnie heblowanie basenów. Mimo, że Świat zaczyna odchodzić od mozolnego pływania dziesiątek kilometrów dziennie, na rzecz intensywności treningów, to wciąż te okropne okresy występują. Są niezbędne do opływania i nabrania generalnej wydolności. W piątek rano, tak naprawdę w środku nocy o 5.30, rozpoczął się mój pierwszy taki trening. Nie dość, że objętość treningowa nagle skoczyła do jakichś 6km. to intensywność też nie zmalała. Była to nieprzyjemna pobudka, przypominająca jedną z podstawowych prawd. "Bez pracy nie ma kołaczy". 

Gdy zmieniłem dyscyplinę sportową na płetwonurkowanie, wielu pływaków w całej Polsce też tak zrobiło, również w moim mieście. Z czasem gdy zacząłem odnosić sukcesy zaczęli dochodzić kolejni. Chcieli pozdobywać trochę medali, pojeździć na puchary świata. Od tak, po prostu. Jakby nie wymagało to żadnej pracy. Uważali, że oni mogą odnosić sukcesy bez wysiłku. Sam trenowałem ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. Zaczynałem treningi codziennie przed szkołą, dokładając wszelkich starań by móc robić więcej od reszty. Inni natomiast nie mieli takiego parcia, co więcej często opuszczali treningi, bo impreza, bo zmęczenie, bo to, bo tamto. Każdy miał wymówki, coś ważniejszego do zrobienia. Teraz większość z nich już nie trenuje w ogóle, a w czasie swej kariery płetwonurkowej z szokiem odkrywali, że wcale nie tak łatwo zdobyć medal czy zrobić minimum do kadry. Z tego płynie jedna wiadoma wszystkim nauka. 


Sport to ciężka harówka, ale ważne jest by znaleźć w niej radość. Nie chodzi o same medale i całą tą otoczkę zwyciężania. W końcu wygrywanie nie jest najważniejsze. Same treningi, sama praca, samodoskonalenie się jest godne podziwu i powinno napawać dumą każdego sportowca. Nie wspominając już o atmosferze panującej w drużynie. Tyle wspólnych treningów, niepowodzeń, sukcesów, wylanych żalów, spełnionych i niespełnionych ambicji przybliża ludzi. 

Drużyna przybywa na zawody. 

Wspomniałem już o pucharach świata w płetwonurkowaniu. Odgruzowując kilka pudeł znalazłem parę zdjęć z Włoch, które dokładnie obrazują czym powinien być sport. Przede wszystkim umiarem. Patrząc z przymrużeniem oka na basenowe wygłupy, czy niektóre "epickie" sytuacje z zawodów, wiem że wiele z nich pozostanie w pamięci. Przy tym wszystkim trzeba jednak postawić jasną granicę. Jak trenujemy, to tak byśmy nie mogli wyjść z basenu. Jak przygotowujemy się do startu, to nasza koncentracja porównywalna musi być do Mistrza Zen.

Konkwistadorzy na nieznanym lądzie. 
Będąc we Włoszech jeszcze przed rozpoczęciem zawodów trochę pozwiedzaliśmy Wenecję. Nie licząc naprawdę imponującego krajobrazu, miasto rozczarowuje... To miasto po prostu cuchnie. Zdecydowanie przereklamowane i nie tak wspaniałe jak w opowieściach. Mimo to warto je zobaczyć, na krótką metę taka "inność" jest całkiem fajna. Po za tym warto też chociaż spróbować sławnej kuchni włoskiej. Co się jednak okazało Pizza była przynajmniej "Pa Se". Dużo lepsze jadałem w Polsce. To samo tyczy się najsłynniejszego spaghetti na świecie. Spaghetti bolognese polecam robić sobie z proszku, na pewno wyjdzie lepsze. Na szczęście Wenecja ocaliła swą kulinarną reputację daniem "rybnym". Gdy kelner zaproponował nam "małego Fishka" myśleliśmy, że ma na myśli jakąś przystawkę dla smaku. Przewrotnie dostaliśmy najdroższe danie w restauracji, które zachwyciło podniebienia, Homara!

Rozpoczęło to naszą Gastronomiczną przygodę po Wenecji, a później Lignano gdzie rozegrały się zawody. Jak widzicie wyjazd był wspaniały, jeszcze nim dotarliśmy na basen. Zresztą same zawody też były super.




A teraz, pierwszy konkurs na blogu. Niestety jestem biednym studentem, więc mogę zaoferować jedynie symboliczne, acz całkiem fajne nagrody. Tym razem można wygrać kolekcję kilku pocztówek właśnie z Wenecji. Tak więc, napiszcie w komentarzu na blogu lub na facebooku; Czym dla was jest sport? Wyzwaniem, sposobem na życie, przekleństwem? Najciekawsza, najbardziej fantazyjna wypowiedź wygra! Wysyłajcie swoje opinie i pomysły do  5 października.
Czekam z niecierpliwością na komentarze. Cześć!

5 komentarzy:

  1. Sposobem na życie ...xD Jak będzie coś ciekawszego do wygrania to coś wypocę ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na następny razy przyszykowałem zdjęcia z autografem Otylii Jędrzejczak, być może to jest coś ciekawszego? Jednakże jeśli skomentujesz jako anonim, to niestety nie będę wiedział komu wysłać :D Pamiętaj o tym.

      Usuń
    2. A sory , ja nowy w tych internetach , Dębiś xD

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam Cie za ten upur i determinacje! Ten chlopiec na zdj to Ty? Mnie osobiscie wloska kuchnia zachwycila, mozliwe ze to dlatego iz jestem typem siecznego glodomora. :) Z braku czasu dawno tu nie zagladalam i dopiero teraz sumiennie nadrabiam wszystkiw posty, nie zauwazylam wiec konkursu. Mimo to pozwole sb napisac kilka slow na temat sportu. Dla mnie sport jest pomoca, odskocznia. Zabarwieniem zycia i ogramnie waznym jego elementem. Jest ucieczka i ma wielkie znaczenieprzy rozwiazywaniu probpemow. Jest w pewnym sensie przyjacielem i pocieszycielem. Szczesciem i zwyczajnym urozmaiceniem szarej codziennosci. :)

    OdpowiedzUsuń