sobota, 30 listopada 2013

Urwanie głowy...

Tak więc kolejny impas już za mną. Trochę się działo od mojego ostatniego postu. Pewne okoliczności zmusiły mnie do przeprowadzki, co za tym idzie szukanie mieszkania i załatwianie wszystkich spraw z tym związanych trochę mnie pochłonęło. Szczególnie, iż czasu nie było dużo. W międzyczasie odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Uniwersyteckie, zawody otwierające sezon. Dodając do tego pierwsze zaliczenia i samo zamieszanie przy przeprowadzce miałem urwanie głowy. 

No więc zawody. Wreszcie można było się trochę wykazać. Osobiście jestem niezadowolony z postępów, jednak trener jak zwykle mnie uspokaja. Pierwsze zawody po kilkumiesięcznej przerwie w startowaniu. Wielu błędów można było uniknąć a i samo opływanie by się przydało. Jednakże jak na zawody drużynowe przystało nikt za bardzo nie przejmował się indywidualnymi wynikami. W sztafecie udało mi się uzyskać czas 25.5 na 50m delfinem, 100 delfinem 57.6. Oprócz tego płynąłem jeszcze 200 i 100 kraulem, oraz 100 zmiennym. Pomiędzy wszystkimi tymi startami było naprawdę mało przerwy jedynie 6-8 serii, co dawało do 20 minut przerwy. W takim czasie ciężko było rozegrać jakąś przyzwoitą partię w makao czy tysiąca, bo oczywiście to było "głównym celem" klubowego wyjazdu. 
Z zawodów wróciliśmy dość późno. Około 23. Oczywiście spędzając beztrosko czas przed zawodami nie sprawdziłem kiedy mam do oddania pierwszą pracę. Na szczęście drodzy koledzy przypomnieli mi o tym. Do godziny 13 dnia następnego walczyłem z esejem i finalnie udało mi się go złożyć w wyznaczonym terminie. Zdecydowanie jednak można było temu zapobiec. Nauczka dla mnie i wszystkich studentów : Nie można odkładać wszystkiego na potem. Co jednak z takich mądrości, skoro następnym razem skończy się to tak samo.
No i oczywiście przeprowadzka, która wywróciła pół życia do góry nogami. Na szczęście już po wszystkim, ostatnie kartony rozpakowane i... No i jest wspaniale! Z nowego mieszkania mam jakieś 5 minut na basen rowerem. To na pewno zmiana na lepsze. Do tej pory było to jakieś 40 minut. Tak więc wszystko zaczyna się układać jak najlepiej. Mam nadzieję, że pomimo tych komplikacji nadal jesteście ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz